Stwarzanie cywilizacji miłości to konieczność

 Wszyscy, tuż przed Świętami, składamy sobie przeróżne życzenia, ale życzenia zdrowia przeważają i są zawsze aktualne. By jednak nasze życzenia przemieniły się w rzeczywistość, musi za tym iść, zarówno szczerość z głębi serca składającego życzenia, jak też pozytywne myślenie obdarowywanego życzeniami. Myślenie, a szczególnie pragnienie czegoś, to nic innego jak formowanie w sobie wzorców, które będą mogły się urzeczywistnić. Jest wiele przypadków zarówno wyzdrowienia nawet z bardzo ciężkich chorób dzięki silnemu postanowieniu dalszego życia, jak również szybkiego rozwoju choroby i śmierci, przy załamaniu się psychicznym.

Każda myśl to energia pobudzająca wibracje w ciele materialnym, zgodne z jej charakterem. Myśli wzniosłe i piękne pobudzają w organizmie subtelne, pozytywne energie, zgodne z twórczą Naturą. Myśli o tej samej wibracji przyciągają się, zwielokrotniając swoją siłę. Stąd w niektórych tzw. miejscach mocy, gdzie budowano dawniej kościoły, moc ich oddziaływania jest szczególnie duża. Podobnie dzieje się z miejscami nasyconymi grozą, nienawiścią, jak więzienia czy obozy zagłady. Tam nałożone na siebie myśli o cierpieniach i krzywdach może zaowocować depresją czy psychicznym załamaniem zwiedzających.

Dla terminu placebo  naukowcy wymyślili jego przeciwieństwo słowo nocebo, aby opisać negatywny wpływ na zdrowie przez negatywne myślenie. Placebo to namiastka leku, który wzbudza w organizmie pozytywną reakcję, gdy leczony wierzy w metodę leczenia. Pisałem już, że placebo to nic innego jak uruchamianie własnego lekarza. Nocebo,to mimo podawania właściwej terapii, ale przez niewiarę w skuteczność danej metody, do poprawy organizmu nie dochodzi. Czyli od naszych myśli i nastawienia psychicznego wszystko zależy.

By zrozumieć mechanizmy odzyskiwania zdrowia posłużę się cytatem twórcy nowych teorii z zakresu medycyny ducha i ciała oraz wewnętrznego rozwoju człowieka, hinduskiego naukowca Deepaka Chopry z jego publikacji pt. Zdrowie bez granic.

Mechanizm odzyskiwania zdrowia mieszka gdzieś pośród tej złożoności naszego organizmu, ale pozostaje nieuchwytny. Nie ma żadnego pojedynczego narządu odpowiedzialnego za zdrowienie. Skąd więc ciało wie co robić, gdy jest uszkodzone? Medycyna akademicka nie zna prostej odpowiedzi. Każdy z procesów biorących udział w gojeniu się powierzchownego skaleczenia – na przykład krzepnięcie krwi – jest niewiarygodnie skomplikowany, do tego stopnia, że jeśli ten mechanizm zawodzi – jak w przypadku hemofilii – najnowocześniejsza naukowa medycyna gubi się, usiłując odtworzyć upośledzoną funkcję. Lekarz może przepisać leki, które zastąpią brakujący składnik, niezbędny do krzepnięcia krwi, ale środki takie są tymczasowe i obciążone niepożądanymi efektami ubocznymi. Przy stosowaniu tych leków zabraknie doskonałej synchronizacji w czasie, jak również fantastycznej koordynacji kilkunastu współdziałających procesów stworzonych przez Naturę.

Sztucznie stworzony lek jest niczym obcy przybysz w kraju, gdzie wszystkich pozostałych łączą więzy krwi. Wiedza, z którą inni przyszli na świat, nigdy nie stanie się jego udziałem. Ciało, musimy to przyznać, ma własny rozum i wie, jak uleczyć jakąś dolegliwość. Gdy ciałko krwi mknie w kierunku rany i zaczyna formować skrzep, nie znajduje się tam przypadkiem. Ono wie, dokąd ma się udać i co robić, kiedy tam dotrze, i działa pewnie jak felczer – a właściwie z większą pewnością, ponieważ działa zupełnie spontanicznie i nie wdając się w domysły. Ale ten program naprawczy Natury może być modyfikowany przez nasze myśli.

Od dziesiątków lat naukowcy wiedzą, że wiele chorób ma w sobie składnik psychosomatyczny, a jednak nasze dotychczasowe postępowanie z tym składnikiem przypominało próby osiodłania wiatru. W naszym wnętrzu musi istnieć jakieś myślące ciało, które reaguje na polecenia umysłu. Nawet jeśli będziemy rozbijać naszą dotychczasową wiedzę na coraz drobniejsze kawałeczki, doszukując się wyjaśnienia sekretu w jakimś hormonie czy enzymie przekaźnikowym, nie znajdziemy żadnej cząsteczki białka opatrzonej napisem inteligencja, a przecież nie ulega wątpliwości, że jakaś inteligencja tu działa. Część tej inteligencji pozostaje oddana dziełu uzdrawiania i jest ona, jak się wydaje, bardzo potężną siłą. Twórcy fizyki kwantowej są przekonani, że otaczający nas świat jest jakby cieniem większej niewidzialnej rzeczywistości, która jest niematerialna. Dzięki cząsteczkom informacyjnym, stworzonym przez Naturę, zaczyna być widoczna spójność między zdarzeniami na pozór nie mającymi ze sobą żadnego związku – takimi jak myśl i reakcja cielesna.

Jak przejrzymy badania naukowe to możemy dostrzec, że np. studium badawcze nad mężczyznami po zawale wykazało, że najistotniejszym czynnikiem decydującym o ich wyzdrowieniu było to, że czuli, że ich rodziny szczerze ich kochają. Dlatego, by życzenia zdrowia się spełniły, musimy pozytywnie myśleć i stwarzać atmosferę pełną miłości. Tylko odnoszenie się do siebie z miłością da pozytywne efekty. Jeżeli na tym świecie ma być dobrze, musi zwyciężyć cywilizacja miłości.

O dążeniu do cywilizacji życia i miłości mówił w Orędziu Wielkanocnym Prymas Polski abp Józef Kowalczyk.

… dwa sposoby patrzenia na człowieka w jakiś sposób ze sobą konkurują. „Cywilizacja śmierci” wyrażająca się w negatywnym stosunku do życia prowadzi nieuchronnie do powolnej samozagłady świata. Ratunkiem przed tą zagrażającą nam katastrofą jest „cywilizacja życia i miłości”, czyli świata bardziej ludzkiego opartego na wartościach, w pierwszym rzędzie na miłości, ale także na sprawiedliwości, prawdzie, wolności i solidarności. „Cywilizacja miłości” to życie oparte na prymacie etyki przed techniką, wartości duchowych przed materialnymi, miłosierdzia przed sprawiedliwością, „być” przed „mieć”…

 Wesołego ALLELUJA