Czy choroba jest krokiem na drodze ku zdrowia?

 Awaria techniczna usunęła zarówno wpis jak i komentarze, których nie zdążyłem zarejestrować, dlatego powtarzam tylko mój tekst.

Na wstępie chciałem podziękować wszystkim tym, których ciekawość zaprowadziła na ten blog i zapoznali się z jakimś moim wpisem. Jeszcze goręcej dziękuję tym, którzy podzielili się z nami jakimś komentarzem, nawet krytycznym, ale w sposób kulturalny.

Dziś odpowiem p. Beacie, która m.in. zadała pytanie:

 Pisze Pan Panie Paj, że ciała subtelne sterują ciałem fizycznym. Gdy ten Pana tekst pokazałam swojej koleżance-lekarce, która od dwudziestu lat poświęca się leczeniu, to uśmiechnęła się z politowaniem i powiedziała: Ten Pan, co tak pisze, na pewno nie jest lekarzem i pewnie nie słyszał, że za cechy każdego człowieka odpowiada jego własne DNA. Co Pan o tym sądzi? Pozdrawiam.Beata

 Zanim postaram się odpowiedzieć, pozwoli Pani na małą dygresję. Ta Pani koleżanka-lekarka ma w większości rację, z tym tylko, że dość dawno, a myślę, że wcześniej jeszcze niż ta Pani, dowiedziałem się o DNA. Dodam tylko, że śledzę na bieżąco odkrycia fizyczne od ponad 50 lat, i tylko domyślam się, że jeszcze wszystkich badań dotyczących organizmu człowieka ta Pani nie poznała.

Otóż od kilku lat wielu fizyków jest przekonanych, że sfera psychiczna, która wg filozofii Dalekiego Wschodu znajduje się w ciałach subtelnych człowieka, steruje jego ciałem fizycznym. Przełomowe badania w dziedzinie biologii komórkowej to właśnie wykazują. Dowiedziono, że komórki odbierają informacje w postaci przeróżnych wibracji i drgań i je przetwarzają. Przestrzeń otaczająca komórki też wchłania informację. Geny i DNA, które były uważane, że samodzielnie kierują naszą biologią, tak naprawdę, są rządzone przez informacje pozakomórkowe, łącznie z energetycznym przekazem emitowanym przez nasze myśli. 

Gdyby geny czy DNA nie zależały np. od emocji, nie można byłoby poznać w jakim nastroju jest dana osoba. Każdy z nas może już na pierwszy rzut oka odróżnić szczęśliwego czy zakochanego od osoby w depresji. Ten sam człowiek, w zależności od nastroju, ma twarz wcale nie taką samą.

Nie możemy już dłużej pozwolić sobie na ignorowanie tego faktu. Musimy nauczyć się, że nasze przekonania, poglądy oraz postawy wobec świata, kreują funkcjonowanie naszego organizmu. –pisał amerykański prof. fizykiRichard Conn Henry w publikacji Mentalny Wszechświat (The Mental Universe).

Podobało mi się przedstawianie zależności zdrowia czy choroby od psychiki - autorstwa docenta Kurta Tepperweina, który jest uznanym wysokokwalifikowanym trenerem z zakresu technik komunikacji międzyludzkiej oraz kształtowania osobowości.

Podstawowa zasada zdrowego życia pozostaje niezmienna od tysięcy lat - żyj w zgodzie z Naturą. A jednak wielu ludzi wciąż jest chorych, i to nie tylko fizycznie. Są słabi psychicznie, zubożeni mentalnie i emocjonalnie; jeszcze nie dotknęli wspaniałego duchowego dziedzictwa, które kryje się w nich samych. Lecz nawet znajomość tej podstawowej zasady zdrowego życia nie gwarantuje, że ludzie będą jej przestrzegać i słuchać. Można zatem powiedzieć, że ludzie nie umierają na choroby, ale na własny oporny charakter.

Jeśli zamierzasz kształtować i świadomie tworzysz zmieniając warunki i przeżycia, które Cię nie zadawalają, wówczas owe wydarzenia nie są w stanie sprowadzić na Ciebie choroby. Jednak gdy je tłumisz, wówczas niekorzystne energie zaczynają szukać drogi wyjścia i czynią to właśnie poprzez ciało – pojawia się wtedy choroba. Każda dolegliwość jest zatem cielesną reakcją na nierozwiązany problem, zaś każdy problem jest zadaniem od życia, napomnieniem do znalezienia głębszego zrozumienia samego siebie, a także szansą doskonalenia i rozwoju. Musisz uświadomić sobie ścisły związek pomiędzy zdrowiem a światopoglądem – pamiętaj, że siła, która uzewnętrznia się w wyniku naszego błędnego myślenia i działania w postaci choroby, jest tą samą siłą, która przy pozytywnym myśleniu i działaniu manifestuje się jako zdrowie i szczęście. Różnica tkwi zatem nie w rodzaju tej siły, lecz w sposobie naszego z nią postępowania.

W dzienniku Twojego ciała została spisana cała historia Twojego życia. Ciało jest widzialnym wyrazem stanu świadomości. W ciele nigdy nie powstaje żaden problem – problem rodzi się w sferze duchowo-umysłowej, a ciało jest tylko ekranem projekcji tego, co dzieje się w jego wnętrzu. Ciało nie może rozchorować się samo z siebie, ponieważ nie ma wolności wyboru ani zdolności decydowania – po prostu pełni funkcję lustra, które odbija stany świadomości swojego właściciela. Każdy syndrom jest przesłaniem, informacją, która – tylko wtedy, gdy jest absolutnie konieczne – wymusza niezbędne działania poprzez ból i cierpienie fizyczne. Oczywiście jak każdej wiadomości, tak i tej nie powinniśmy zignorować i przejść obok.

Jeśli zastosujesz się do wskazówek swojego ciała, uczynisz bolesny syndrom zbytecznym – nie będzie musiał już o niczym Ci przypominać i niczego na Tobie wymuszać. Jest to analogiczne do obchodzenia się z maszyną – jeśli postępujesz z nią w sposób umiejętny i właściwy, będziesz osiągać z jej funkcjonowania optymalne korzyści. Najważniejsze jest to, aby nie mylić ze sobą przyczyny i wyzwalacza symptomu. Jeśli w samochodzie zaświeci się kontrolka symbolizująca niedobór lub brak oleju nie oznacza to przecież, że ona jest zepsuta. Wręcz przeciwnie! Zapala się właśnie, ponieważ dobrze wypełnia swoją funkcję i pokazuje, że w innym miejscu samochodu dzieje się coś niedobrego i zmusza kierowcę do reakcji. Mało tego - wykazuje mu konkretnie, gdzie tkwi ów błąd i daje mu wskazówkę, jak można temu zaradzić. Jak tylko kierowca usunie prawdziwą przyczynę zapalenia się kontrolki, przestaje ona świecić.

Cielesnej dolegliwości (symptomu) nie powinniśmy zatem traktować jako choroby, ponieważ jest ona tylko formą wiadomości a nie jej treścią. Symptom jest tylko znakiem braku lub niedoboru. Jego rodzaj jest zaś wskazówką, która pomaga nam rozpoznać, czym jest to, czego nam brakuje. W ten sposób każda choroba staje się przesłaniem naszego przyjaciela – ciała, który jest także naszym nauczycielem, który chce nam pomóc w byciu zdrowszym, a przez to doskonalszym. Leczenie oznacza przy tym proces doskonalenia świadomości.

Ponieważ nierozwinięta świadomość wywołuje stan chorobowy, można wnioskować, że jej doskonalenie przynosi harmonię i zdrowie. Świadomość nie jest zależna od ciała fizycznego; nie jest też jego wytworem. Zawartość świadomości jest informacją, którą ciało tłumaczy człowiekowi na język widzialny przez symptomy. Ciało bez świadomości nie mogłoby istnieć, ale również nie mogłoby chorować. Dowodem na to jest fakt, że alergik będący pod narkozą nie reaguje nawet na bliską obecność alergenu. Dzieje się tak dlatego, że narkoza usypia alergiczny stan jego świadomości.

Ani blacha, ani farba czy guma nie mogą sprawić, że powstanie sprawny samochód. Człowiek używa tych materiałów tylko po to, aby urzeczywistnić swoje wyobrażenie o samochodzie, wykonać swój projekt.

Podobnie jest z chorobami – bakterie wirusy czy strugi hydromasy to przypadłości wtórne. Ciało wykorzystuje je jedynie jako środek pomocniczy, aby uwidocznić i uzewnętrznić swój stan chorobowy. Podobnie jak palące się kontrolki w samochodzie są sygnałem niedoboru lub braku jakiegoś niezbędnego czynnika, tak samo złość, nienawiść, zazdrość lub agresje są sygnałami wskazującymi na braki duchowe czy psychiczne, które powinniśmy jak najszybciej uzupełnić. Choroba jest więc nie tylko cielesną dolegliwością, ale jest również aktywnym i pozytywnym krokiem na drodze do zdrowia i doskonałości.